Na jeden z wypadów kolega musiał zabrać ze sobą swoją córkę. Dziewczyna ma co prawda już 16 lat, ale nie chciał, żeby sama zostawała w domu. Szczerze mówiąc, pewnie chciał też, żeby zobaczyła na czym polega paintball i po cichu liczył na to, że jej również się spodoba.
Na miejsce wypadu wybraliśmy okolicy Bydgoszczy. Dosyć daleko, ale jest tam niezłe miejsce zlokalizowane w pobliżu starego poligonu. Od dawna planowaliśmy tam pojechać. Słyszeliśmy, że ten poligon ma sporo zalet. Przede wszystkim ma powierzchnię 8 ha, w większości pokryty jest lasem. Oczywiście spory obszar zajmują głębokie na metr doły, leje po ćwiczeniach. Jest też całkiem okazały wąwóz. Na miejscu okazało się, że jest nawet lepiej, niż myśleliśmy. Na terenie poligonu zastaliśmy kilkanaście starych i wciąż funkcjonujących budynków, które były do naszej dyspozycji. Do tego las był gęsty i zróżnicowany, więc idealnie nadawał się do naszego scenariusza.
Pomyśleliśmy, że warto zagrać w tradycyjnym stylu, wszyscy na wszystkich, bo teren dawał nam idealne możliwości do tego. Ekipa liczyła osiem osób, plus córka kolegi, która na początku w ogóle nie była przekonana do pomysłu. Muszę wspomnieć, że dziewczyna ma niezłą kondycję. Nie należy do typowych nastolatków, które większość czasu spędzają przed komputerem albo telewizorem. Gra w siatkówkę, w reprezentacji szkoły. Dodatkowo uczęszcza na zajęcia taekwondo. Często też biega, bo przygotowuje się do półmaratonu. Nie można więc powiedzieć, że tak do końca była bez szans w grze z nami. Sportem prawdopodobnie zaraził ją jej ojciec, który sam oprócz gry z nami, biega i gra w drużynie piłki nożnej.
Obejrzeliśmy poligon, na tyle, na ile to było możliwe i postanowiliśmy, że z różnych miejsc wystartujemy w tym samy czasie. Każdy miał 5 minut na zajęcie dogodnej pozycji, ukrycie się, albo znalezienie miejsca do „polowania”. Już po 5 minutach doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu dawać dziewczynie „fory”. Ustrzeliła jednego z kolegów (z 6-cio letnim stażem w grze) i radziła sobie doskonale, nie tylko jak na początkującego, ale nawet jak na doświadczonego gracza. Po kolejnych dziesięciu minutach, miała kolejną ofiarę na koncie. Zaczęliśmy się poważnie zastanawiać nad tym, czy dziewczyna nie ściemniała mówiąc, że nie miała wcześniej doświadczenia w grze.
Ostatecznie została „zestrzelona”, ale z 4 ofiarami na koncie. Po zakończeniu gry, zebraliśmy się na podsumowanie, które robimy zawsze, kiedy odwiedzimy jakieś nowe miejsce. Decydujemy wtedy, czy odwiedzić je jeszcze raz czy lepiej skreślić z listy. Ten poligon został na naszej liście ulubionych miejsc i zawędrował całkiem wysoko. Zyskaliśmy też nowego członka ekipy. Córka kolegi ( Ela), zupełnie zmieniła zdanie na temat paintballa. Nakręciła się do tego stopnia, że od tamtej pory była z nami na wyjeździe już 2 razy i zaczyna na poważnie myśleć o zakupie własnego markera i stroju.
Comments by AdminPaintball