Po naszym ostatnim nieudanym wypadzie na Krutynię postanowiliśmy dać jeszcze jedną szansę Mazurom. Wiedzieliśmy co prawda, że pogoda może być nieprzewidywalna, ale wizja trzydniowego wyjazdu była silniejsza. Zebraliśmy całkiem pokaźną ekipę 10 osób i szczegółowo wszystko zaplanowaliśmy. Oczywiście w naszym planie zmieścił się też wypad na paintball, ale nie przywiązywaliśmy się do tego pomysłu, żeby się nie rozczarować. Mieliśmy tym większą motywację, że to były urodziny jednego z naszych przyjaciół.

Postanowiliśmy zacząć od nauki surfingu.Za osłoną - Paintball Umówiliśmy się z instruktorem, że jeżeli pogoda nie będzie dopisywała, zmienimy tę opcję na żaglówkę. Instruktor pracuje dla firmy, która ma te dwie opcje w swojej ofercie, więc nie było problemu. Wszyscy bardzo wyczekiwali tego kursu, więc tym bardziej ucieszyło nas, kiedy rano zobaczyliśmy bezchmurne niebo.

Wszystko poszło świetnie. Nie można powiedzieć, że staliśmy się mistrzami surfingu, ale przynajmniej poznaliśmy podstawy. Wychodząc z założenia, że w większej grupie mniejszy wstyd, nauczyliśmy się też skakać do wody. Część miała już w tej dziedzinie doświadczenie, ale okazało się, że popełniali sporo kardynalnych błędów. Teraz będziemy mogli pochwalić się przy następnym wyjeździe na Mazurskie jeziora.

Nadszedł drugi dzień naszego wyjazdu i wyczekiwany paintball. Słyszeliśmy sporo dobrego na temat tamtejszej firmy, która przygotowywała dla nas teren i organizowała zabawę. Pogoda nie była słoneczna, ale to nawet lepiej, bo było chłodniej. Paintball w ChaszczachOkazało się, że pozytywne komentarze były mocno przesadzone. Na początek musieliśmy czekać 15 minut, aż ktoś z obsługi w końcu do nas przyjdzie. To nie było najlepsze pierwsze wrażenie. Potem okazało się, że musimy czekać kolejne pół godziny na swoją kolej. To większości z nas na start zepsuło nastrój. Co prawda reszta zabawy poszła zgodnie z planem i zrealizowaliśmy nasz nowy scenariusz (o którym przy innej okazji), ale po zejściu i przebraniu się wręcz nas poganiano, bo kolejna ekipa już czekała. Ogólnie, nie polecam.

Mimo wszystko wyjazd zaliczyliśmy do udanych. O następnych celach naszych podróży już wkrótce!